poniedziałek, 11 czerwca 2012

Kibicuję razem z tatą !

Bartuś tak jak jego tato jest zagorzałym kibicem piłki nożnej, podczas meczu otwarcia nie zapłakał ani razu i cały czas trzymał kciuki za naszą drużynę, jutro też będzie kibicował właśnie w takim stroju :)


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Jak ogarnąć dom i jego mieszkańców z dwumiesięczniakiem i nie zwariować :)

Po narodzinach pierwszej córki w pełni zrozumiałam co znaczy powiedzenie: " nie masz czasu, to zrób sobie dziecko", teraz znowu mi się to powiedzonko przypomniało. Pewnie Wy też, młode mamy, uśmiechacie się z przekąsem gdy jakaś znajoma singielka narzeka na ciągły brak czasu dla siebie... Po narodzinach Bartusia, ciągle kombinuję jak zoptymalizować codzienne czynności, aby wszystko w domu miało ręce i nogi oraz żeby wystarczyło na chwilę oddechu dla mnie.
Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby gdybyście sprzedały w komentarzach trochę swoich patentów na ogarnianie codziennej domowej rzeczywistości tak aby zrobić ale się bardzo nie narobić :). Oto kilka moich pomysłów na usprawnienie sobie codziennego życia.

 zdjęcie ze strony http://mnz.pl/wiosenne-porzadki-w-domu/


-  obiady - staram się zawsze gotować co najmniej na dwa dni, rosół gotuję w wielkim garze i część zamrażam tak aby mieć gotową bazę do tworzenia zup na kolejne dni, wyłudzam od mojej mamy pierogi i bigos które też częściowo mrożę i gdy zupełnie nie mam weny i czasu mam jak znalazł, mam namierzoną dobrą garmażerkę na osiedlu z dobrodziejstw której korzystam od czasu do czasu,

- zakupy - przyznaję spacery z wózkiem często wykorzystuję do robienia zakupów, drobne rzeczy w osiedlowym sklepie, po pampersy i chemię wysyłam męża, często też korzystam z internetowego sklepu spożywczego pt. Alma, co się okazuję często mają tam promocje np. na ulubione soczki mojej Hanki i wiele produktów jest tańszych niż w osiedlowym spożywczaku. Najfajniejsze w tych zakupach jest to, że na luzie zamawiam sobie dwie zgrzewki wody mineralnej i pan z uśmiechem wtaszcza mi ją do domu :) naprawdę polecam, można sobie stworzyć na stałe swoją listę zakupową i wtedy takie zakupy zajmują nie więcej niż kilka minut.

- pranie - uwielbiam je robić gorzej z prasowaniem, przed narodzinami Bartka, wszystko prasowałam teraz niestety nie mam kiedy tego robić. Dlatego wielkie znaczenie ma suszenie, pomaga też płyn do płukania, który znakomicie zmiękcza tkaniny, co powoduje że nie są one tak zmiętoszone po wyschnięciu. Bawełniane bluzki i koszulki po wyjęciu z pralki dokładnie strzepuję, rozprostowuję  i ładnie rozwieszam nie na sznurku, a na wieszaku po wyschnięciu na bieżąco składam ciuszki i chowam do szafy, gorzej jest z koszulami męża te niestety musi sobie teraz prasować sam.

- karmienie piersią - jest miłe i uwielbiam patrzeć wtedy na mojego synka, czasem jednak trwa ono tak długo, że biorę gazetę do ręki, czytam bajki na dobranoc starszej córci, gram z nią w różne gry planszowe, podkładam głos do zwierzątek, którym się bawi, zerkam co tam nowego na Waszych blogach.

- od czego jest mąż - odpuszczam sobie mycie okien, mój mąż stwierdził że zrobi to dwa razy szybciej po czym gdy poszliśmy na spacer udało mu się ogarnąć połowę, następnego dnia padał deszcz i na razie druga połowa okien czeka na lepsze czasy. Teraz częściej proszę go o pomoc jest nieoceniony w szybkich zakupach pod warunkiem, że ma listę produktów, odkurza ale niezbyt dokładnie czasem nawet zmyje na mokro, kiedyś pewnie bym sprawdzała i wytykała mu jakieś niedociągnięcia teraz tylko chwalę, chwalę i jeszcze raz chwalę :)

- porządki domowe- teraz robione są z doskoku, tzn wtedy gdy Bartek ma drzemkę, gdy teściowa zabierze go na spacer, najczęściej niestety kończy się na ogarnięciu głównego szlaku komunikacyjnego w mieszkaniu tzn przedpokój, duży pokój, kuchnia jako tako i łazienka z grubsza. Najważniejsze to się nie przejmować i nie przyglądać domowym zakamarkom zbyt dokładnie, np. teraz kiedy piszę tego posta powinnam zamiast tego latać ze ścierką po mieszkaniu, ale przecież zdrowie psychiczne i relaks też jest ważny :)

Czekam na wasze patenty, pozdrawiam.

piątek, 1 czerwca 2012

Dwa miesiące

Witajcie !
Moje małe szczęście ma już dwa miesiące, wiem, wiem.... okropnie dawno mnie tu nie było.
Długo dochodziłam do siebie po porodzie, spędziliśmy w szpitalu dwa tygodnie, niestety druga w moim życiu cesarka zakończyła się poważnymi komplikacjami,do tego dołożyła się uporczywa żółtaczka u Bartusia.
Teraz jest już super, synuś jest pogodnym dzidziusiem karmionym piersią.
Pierwszy miesiąc upłynął nam nie wiadomo kiedy, maleństwo non stop było przyssane do mnie, przyznaje miałam chwile zwątpienia czy kiedykolwiek będę jeszcze funkcjonować bez cyca na wierzchu. Teraz jest duży postęp, Bartuś się szybciej najada i coraz częściej z uśmiechem na twarzy kontempluje otaczający go świat, śpi w swoim łóżeczku do piątej rano i dzięki temu ja też jestem w miarę wypoczęta.
Moja pięcioletnia córcia przyjęła Bartusia z wielkim entuzjazmem, muszę tylko czasem ostudzać jej pieszczoty w stylu końskich zalotów, bo czasem traktuje go jak swoją lalkę :)
Dzięki pięknej pogodzie zaliczyliśmy już wypad na działkę, na razie bez nocowania, dwie wizyty w restauracji, opcja ze stolikiem na zewnątrz ale zawsze i niezliczone ilości spacerów...
A tak wygląda teraz mój słodziak :