poniedziałek, 4 czerwca 2012

Jak ogarnąć dom i jego mieszkańców z dwumiesięczniakiem i nie zwariować :)

Po narodzinach pierwszej córki w pełni zrozumiałam co znaczy powiedzenie: " nie masz czasu, to zrób sobie dziecko", teraz znowu mi się to powiedzonko przypomniało. Pewnie Wy też, młode mamy, uśmiechacie się z przekąsem gdy jakaś znajoma singielka narzeka na ciągły brak czasu dla siebie... Po narodzinach Bartusia, ciągle kombinuję jak zoptymalizować codzienne czynności, aby wszystko w domu miało ręce i nogi oraz żeby wystarczyło na chwilę oddechu dla mnie.
Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby gdybyście sprzedały w komentarzach trochę swoich patentów na ogarnianie codziennej domowej rzeczywistości tak aby zrobić ale się bardzo nie narobić :). Oto kilka moich pomysłów na usprawnienie sobie codziennego życia.

 zdjęcie ze strony http://mnz.pl/wiosenne-porzadki-w-domu/


-  obiady - staram się zawsze gotować co najmniej na dwa dni, rosół gotuję w wielkim garze i część zamrażam tak aby mieć gotową bazę do tworzenia zup na kolejne dni, wyłudzam od mojej mamy pierogi i bigos które też częściowo mrożę i gdy zupełnie nie mam weny i czasu mam jak znalazł, mam namierzoną dobrą garmażerkę na osiedlu z dobrodziejstw której korzystam od czasu do czasu,

- zakupy - przyznaję spacery z wózkiem często wykorzystuję do robienia zakupów, drobne rzeczy w osiedlowym sklepie, po pampersy i chemię wysyłam męża, często też korzystam z internetowego sklepu spożywczego pt. Alma, co się okazuję często mają tam promocje np. na ulubione soczki mojej Hanki i wiele produktów jest tańszych niż w osiedlowym spożywczaku. Najfajniejsze w tych zakupach jest to, że na luzie zamawiam sobie dwie zgrzewki wody mineralnej i pan z uśmiechem wtaszcza mi ją do domu :) naprawdę polecam, można sobie stworzyć na stałe swoją listę zakupową i wtedy takie zakupy zajmują nie więcej niż kilka minut.

- pranie - uwielbiam je robić gorzej z prasowaniem, przed narodzinami Bartka, wszystko prasowałam teraz niestety nie mam kiedy tego robić. Dlatego wielkie znaczenie ma suszenie, pomaga też płyn do płukania, który znakomicie zmiękcza tkaniny, co powoduje że nie są one tak zmiętoszone po wyschnięciu. Bawełniane bluzki i koszulki po wyjęciu z pralki dokładnie strzepuję, rozprostowuję  i ładnie rozwieszam nie na sznurku, a na wieszaku po wyschnięciu na bieżąco składam ciuszki i chowam do szafy, gorzej jest z koszulami męża te niestety musi sobie teraz prasować sam.

- karmienie piersią - jest miłe i uwielbiam patrzeć wtedy na mojego synka, czasem jednak trwa ono tak długo, że biorę gazetę do ręki, czytam bajki na dobranoc starszej córci, gram z nią w różne gry planszowe, podkładam głos do zwierzątek, którym się bawi, zerkam co tam nowego na Waszych blogach.

- od czego jest mąż - odpuszczam sobie mycie okien, mój mąż stwierdził że zrobi to dwa razy szybciej po czym gdy poszliśmy na spacer udało mu się ogarnąć połowę, następnego dnia padał deszcz i na razie druga połowa okien czeka na lepsze czasy. Teraz częściej proszę go o pomoc jest nieoceniony w szybkich zakupach pod warunkiem, że ma listę produktów, odkurza ale niezbyt dokładnie czasem nawet zmyje na mokro, kiedyś pewnie bym sprawdzała i wytykała mu jakieś niedociągnięcia teraz tylko chwalę, chwalę i jeszcze raz chwalę :)

- porządki domowe- teraz robione są z doskoku, tzn wtedy gdy Bartek ma drzemkę, gdy teściowa zabierze go na spacer, najczęściej niestety kończy się na ogarnięciu głównego szlaku komunikacyjnego w mieszkaniu tzn przedpokój, duży pokój, kuchnia jako tako i łazienka z grubsza. Najważniejsze to się nie przejmować i nie przyglądać domowym zakamarkom zbyt dokładnie, np. teraz kiedy piszę tego posta powinnam zamiast tego latać ze ścierką po mieszkaniu, ale przecież zdrowie psychiczne i relaks też jest ważny :)

Czekam na wasze patenty, pozdrawiam.

7 komentarzy:

  1. wiele rzeczy wymieniłaś:), ale tak:
    -gotowanie:
    1. Często cały obiad robie w parowarze, samo przygotowanie to 5-10 min, z działanie parowaru 30 min i obiad gotowy.
    2. Jak naprawdę nie mam siły i czasu zamawiam na wynos:). poza tym mój mąż pracuje w gastronomii, więc po prostu proszę go by coś przywiózł:)
    -pranie i prasowanie- podobnie jak Ty wieszam równo i równo składam, tylko nieliczne sztuki wymagają żelazka
    - odkurzanie- kupiliśmy odkurzacz, który odkurza sam, póki co mamy go tydzień, ale sprawdza się super, tylko trochę się pląta pod nogami
    - zmywanie- zmywarka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam w głowie taki chaos przy tym moim małym szkrabie ze jak mąż dzwoni żebym powiedziała co kupić na obiad to robi mi się w głowie taka dziura jakby mi ktoś odłączył prąd.
    Jestem w stanie coś jeszcze zrobić jak młody śpi, śpi godzinę nie dłużej. wiec wtedy ogarniam z grubsza, albo piorę, prasuje do tego mam jeszcze zaległe zdjęcia do obrabiania dla klientów i tak wszystko z doskoku. Codziennie mówię sobie że zabieram się za wszystko wieczorem jak młody uśnie ale niestety wieczorem jestem tak urobiona że mogę sobie buty na stojąco wiązać, i idę spać i tak codziennie. sama jestem w szoku czasami ale daje rade...hmm nie mam przerostu wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Viosna@ też mam parowar ale nigdy nie chce mi się go wyciągać z szafki, muszę w końcu coś w nim upichcić, zmywarka to zdecydowanie mój ulubiony mebel w kuchni, a odkurzacza zazdroszczę :)

    Matrioszka@: hmmm przez godzinę to niewiele da się zdziałać, bez babci która czasem zabiera małego na spacer u mnie też byłoby podobnie. Moje wieczory wyglądają podobnie jak Twoje też wiele sobie obiecuję a potem padam jak nieżywa gdzieś przed 22.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podział prac mniej więcej na dni tygodnia. W poniedziałki robię pranie i szybki obiad, we wtorek gotuję coś na 2 dni, w środę zazwyczaj jestem poza domem niemal cały dzień wtedy latam po mieście, uzupełniam zakupy, w czwartek jakaś praca poza domem np. w ogródku, w piątek cotygodniowe sprzątanie chałupy, w sobotę robię luźny dzień - bez sprzątania i gotowania.
    Mniej więcej raz na 2 tygodnie gotuję zupki dla Córki - wekuję w słoiczki ok 15 i mam spokój ;)
    Oczywiście staram się mieć względnie ogarniętą chałupę bo chaos doprowadza mnie w stan nerwowy. Znaleźć czas na kąpiel z pianką i olejkami czy maseczkę lub SPA ;)

    Mąż robi zakupy z doskoku w tygodniu, zawsze muszę mieć coś w zapasie, bo mieszkając poza miastem sklepu nie mam za rogiem. Nie mam piekarnika więc gotowanie upraszczam do minimum ;)Odkurzacza też nie i daję radę :)

    Wszystko staram się robić w ciągu dnia. Córka różnie śpi więc staram się funkcjonować nawet jak drzemki nie ma o tej porze co zwykle. A jak Dziecię moje Kochane ma zły dzień i nie mogę czegoś dokończyć - czekam na powrót Męża i działam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój Młody ma miesiąc i borykam się z podobnymi dylematami jak Ty: ogarnąć dom czy może się zdrzemnąć gdy drzemie ta mała Godzilla.
    Patent ze sklepem internetowym też praktykuję. Korzystamy z Piotra i Pawła. I kupuję 3 zgrzewki wody na raz ;p
    Podczas karmienia ogarniam maile, blogi i fb bo mam net w smartphonie.
    Piorę ale nie prasuję.
    Kurz wszędobylski przestał mnie już tak irytować.
    Zmywarkę obsługuję Tata.
    Moja mama mi pomaga raz w tygodniu.
    Pożywienie czerpie z zamrażalnika i od teściowej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezła żona@: kupuję patent na hurtowe gotowanie zupek i wekowanie, jak przyjdzie czas będę robić tak jak Ty :)

    Jagoda@: pierwszy miesiąc jest najtrudniejszy, daj sobie spokój ze sprzątaniem i śpij gdy tylko możesz, potem będzie trochę lepiej. Moja tolerancja na kurz też teraz bardzo wzrosła, wszystko robi się z doskoku, czasem to nie wiadomo za co się brać, coś mi się wydaje że generalne porządki to zrobię dopiero wtedy gdy mały pójdzie do przedszkola... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się dopiero szykuje i czytam to co to bedzie w grudniu....;)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi poznać Twoje zdanie:)